Górnik kończy jesień minimalną porażką w Krakowie;/;/

majacz

Wczoraj na stadionie przy ul.Reymonta pod Wawelem, "Trójkolorowi" po raz ostatni w tym roku wybiegli na murawę w meczu o stawkę. Po 2 kolejkach Pucharu Ekstraklasy, zabrzanie mieli na swoim koncie 3 punkty po zwycięstwie w derbach Śląska nad Odrą Wodzisław, w którym jedyna bramka była udziałem Tomasza Moskala. Potem czternastokrotny mistrz Polski poległ w Lubinie z "miedzianą jedenastką" i aby mieć realne szanse na awans, musiał przynajmniej zremisować na małopolskiej ziemi. Zgromadzenie choćby jednego punktu okazało się zadaniem niewykonalnym. Co gorsza, zablokowali się nasi napastnicy; wszystkie gole strzelili piłkarze "Białej Gwiazdy". Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy w stosunku 2-1. Swojakiem popisał się Arek Głowacki po kuriozalnym wybiciu Juszczyka, a Tomasza Laskowskiego pokonali Paweł Brożek i Jakub Błaszczykowski. Dobra forma podopiecznych Dragomira Okuki cieszy chyba wszystkich kibiców w kraju; wszak już w najbliższy czwartek mecz z Feyenoordem Rotterdam w UEFA CUP. Dla nas- fanów "drużyny śląskich miast" ostatnie 12 miesiecy to jeden ze słabszych okresów klubu założonego w 1948. Ledwo co zdołaliśmy się utrzymać w Orange Ekstraklasie, walcząc o ligowy byt niemal do ostatniej kolejki rundy wiosennej. Na Roosevelta kopią przeciętni piłkarze, ale nic się w tej materii nie zmieni podczas zimowego okienka transferowego. Jak grom z jasnego nieba, na Górnika spadł zakaz transferów; znowu czeka nas heroiczny bój na finiszu rozgrywek. Gdzie te czasy, gdy zabrzan bały się wielkie europejskie firmy z AS Romą i Manchesterem City na czele...

rew

HASZky

najbardziej rozjebały mnie gwizdy na fabiańskiego w dzisiejszym charytatywnym meczu
w Chorzowie Wink

ceeeedzeee ...

majacz

Nie pierdole Legii, bo tak samo jestem kibicem Górnika jak i E(L)ki, ale jednak większą sympatią darzę stołeczny klub. A co do meczu charytatywnego to świetny pomysł, przynajmniej kibice chorzowscy mieli okazję raz jeszcze zobaczyć w akcji żywą legendę klubu z ulicy Cichej, Krzysztofa Warzychę. "Gucio" nie wpisał się na listę strzelców, ale był ciągle pod grą i pokazał, że po zakończeniu profesjonalnej kariery, piłkarz wcale nie musi się zapuścić i przytyć kilkanaście kilogramów. Ateński Bóg ciągle imponuje nieprzeciętną sylwetką i szybkim startem do piłki. Uznanie w oczach Antoniego Piechniczka zyskał Błażej Radler, który dyrygował obroną i należał do wyróżniajacych się postaci tego meczu. Najważniejsza jest jednak sama idea rozegrania charytatywnego spotkania, z którego dochód zostanie przeznaczony na pomoc dla rodzin ofiar tragedii w Rudzie Śląskiej. Brawo PZPN(chyba po raz pierwszy i jedyny)