-
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
|
Autor |
Wiadomość |
majacz
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:32, 25 Lis 2006 Temat postu: Karuzelę ze skokami czas zacząć!! |
|
|
W piątek, nieopodal koła podbiegunowego, w fińskiej miejscowości Kuusamo zainaugurowano kolejny sezon w skokach narciarskich. Sześć lat temu całemu światu w pełni objawił się talent Adama Małysza, skromnego chłopaka, który w ciągu kilku dni zdołał podbić serca milionowej rzeszy Polaków. Z dyscypliny mało popularnej uczynił sport numer 1 w naszym kraju. Dzięki niemu choć na chwilę zapominamy o jesienno-zimowych szarych dniach, które obfitują w deszcz i paskudną pogodę. Małyszomania to zjawisko nieprawdopodne: od 2000 roku za kadrą naszych skoczków najwierniejsi fani jeżdzą po całym świecie. Jak wspaniali są nasi kibice, można przekonać się oglądając konkursy skoków na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Walter Hofer, austriacki dyrektor PŚ, nie może pojąć fenomenu góralskiego obiektu; podkreśla niespotykane nigdzie indziej dopingowanie wszystkich zawodników, bez względu na ich narodowość i szalone reakcje publiczności na skoki trzykrotnego mistrza świata. Małysz dokonał rzeczy kapitalnej: jako pierwszy w historii wygrywał klasyfikację generalną PŚ trzy razy z rzędu. Zdobywal również medale IO w Salt Lake City, kolekcjonował złote krążki z MŚ. Zaskarbił sobie sympatię grzecznością, nieśmialością i nie pchaniem się przed szereg. Niestety jak to w sporcie bywa, po latach tłustych przyszle chude. Adam przeżywał poważne załamanie formy, zgubił automatyzm i popadł w przeciętność. Nie pomogła zmiana szkoleniowca; gdy pieczę nad kadrą sprawował Heinz Kuttin nasiliły się konflikty z mediami, którzy krytykowali każdą decyzję austriaka. Samemu Małyszowi współpraca z młodym trenerem układała się rewelacyjnie; Kuttin sprowadzał najnowszy sprzęt, zwracał uwagę na nowinki techniczne, wprowadził ciekawe i innowacyjne metody szkoleniowe. Kadencję Tajnera oceniano przez pryzmat osoby Adasia, ale zapomniano, że pozostali koledzy skoczka Wisły Ustronianka spisywali się katastrofalnie. Krew zalewala człowieka, gdy oglądał ciągłe kontakty z bulą Tomasza Pochwały, Tonio Tajnera i innych młodzianów, ponoć najbardziej obiecujących zawodników młodego pokolenia. Gdy przyszedł Kuttin sytuacja miała zmienić się o 180 stopni, zwłaszcza, że kilka miesięcy przed podjęciem pracy z kadrą A, poprowadził Mateusza Rutkowskiego do tytułu MŚ juniorów w norweskim Strynie. Mati dokopał wtedy Morgensternowi i wróżono mu kariere wiekszą od Małysza. Niestety Rutkowski, nie stroniący od używek i prowadzący luźny styl życia, zapomniał, że sport wymaga wielu wyrzeczeń. Miał problemy z nadwagą i własną psychiką; jakby tego było mało olewał treningi i zbliżał się poziomem umiejetności do legendarnego brytyjskiego "orzełka: Eddiego Edwardsa:P. Z materiału na gwiazdę światowych skoków Rutkowski stał się ot takim zwykłym przeciętniakiem, których w kraju jest na pęczki. Pustkę po nim wypełnil Kamil Stoch, który dość sensacyjnie objawil się szerszej publiczności podczas próby przedolimpijskiej w Pragelato(rok 2005). Ów konkurs był historyczny dla polskich skoków, bo po raz pierwszy od dłuższego czasu zdarzylo się by Adam Małysz uznał wyższość kolegi z reprezentacji. Stoch zajął 7 miejsce i postraszyl ścisłą czolówke. Kuttin potrafił pracować z niepokorną młodzieżą i błedem było rezygnowanie z jego usług. W pewnym momencie drużynowego konkursy olimpijskiego byliśmy o krok od zajecia medalowego miejsca, ale nie dane nam było stanąć na podium bo zespoł potrzebowal 2-3 lat na pelne ukształtowanie. Kuttin został zwolniony, gdyż nie wypełnił planu minimum jakim był medal Malysza na turyńskich obiektach. Trudno zrozumieć decyzję szefów PZN, bo konkursy najwyższej rangi, zwłaszacz w tak loteryjnej dyscyplinie, rządzą sie własnymi prawami. Nie wystarczy bydobrze przygotowanym; trzeba liczyć na pomoc z niebios i odrobinę szczęścia. Taką pomoc otrzymał Lars Bystoel na średniej skoczni i wprawił w ekstaze całą Norwegię. Małysz uzyskał o 0.5-1m mniej a na podium sie nie znalazł. Różnice w pierwszej dziesiątce byly minimalne, ale szanowni dzialacze skorumpowanego związku narciarstwa uznali, że winę należy zrzucić w całości na Kuttina, który ich zdaniem popełnił błędy w okresie przygotowawczym. Pałeczkę po Austriaku przejął Hannu Lepistoe. Fińska szkoła trenerska od dawien dawna jest synonimem sukcesu, a szkoleniowcy z państwa tysiąca jezior są niezwykle rozchwytywani. Karri Yliryantila szkoli zagubioną ekipę japonczyków, Kojonkoski wydźwignął z dna Norwegów, a Toni Nikunen śmiało może sie nazwać ojcem sukcesów Janne Ahonena. Lepistoe to dobry fachowiec. W 2002 roku w Austrii stworzył silną pakę, w której prym wiedli Florian Liegl, Andreas Kofler, Thomas Morgenstern, Mathias Hafele czy Christian Nagiller, wcześniej znani tylko na krajowym podwórku. Czy widać już efekty pracy Lepistoe z polską kadrą?? Jedni powiedzą, że Małysz wyraźnie odżył, bo wygrał Letnią Grand Prix. Pragne jednak zauważyć, że skakanie na igielicie to element treningu przed wlaściwym sezonem, do którego najlepsi zwykle się nie przykładają. Nie mozemy być mądrzejsi po zawodach w Kuusamo, które storpedowała pogoda. W Lillehammer w koszulce lidera PŚ zobaczymy Arttu Lappiego, mistrza świata w drużynie z Predazzo z 2003 roku. Czy tytuł najlepszego "ptaka" wróci z Czech do Finlandii po rocznej przerwie?? Wątpie. Osobiście wierzę, że Krzyształowa Kula "przejedzie" krótszą drogę i wyląduje po raz 4 w rękach 29-letniego dżentelmena z wąsami:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ciupciadłownik
Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nienacka
|
Wysłany: Nie 17:00, 26 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Kurwa Maja, ogranicz swoją prace do 200 słów
Napisze coś jak dotrę do końca
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciupciadłownik
Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nienacka
|
Wysłany: Nie 17:34, 26 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Tomek!, nie sposób się z tobą nie zgodzić, jednak pozwól że poszerzę twoją wypowiedź (z którą się w 100% zgadzam), o moje spostrzeżenia. Tajnerowi udało się, że Małysz zaczął skakać w czasie jego „urzędowania”, ale zaczął skakać sam z siebie, moje zdanie jest takie, że Małysz wyskoczyłby wtedy, bez względu na to kto by go trenował, mogłem to być nawet ja .
Kuttinowi brakowało umiejętności wstrzelenia się z formą jego podopiecznych, w najważniejsze zawody w sezonie. Swoją drogą, na mistrzostwach świata w Predazzo, to samo można było zaobserwować u obecnego trenera Polaków. Który prowadził wtedy kadrę Austrii. Wcześniej skaczący niemalże wyśmienicie Austryjacy, na MŚ zaprezentowali się co najmniej średnio. Ale zobaczymy jak będzie w Sapporo, mam nadzieję że lepiej. Kuttin, znowu zbyt mocno poszedł w technologie i innowacje, a za mało w zwykły trening.
Co do piątkowych zawodów, bezwzględnie uważam że powinny zostać przerwane, ale nie przesądzajmy. Obecna sytuacja w pucharowej generalce, może dodać pikanterii następnym zawodom. Warto zwrócić uwagę na dobrze skaczącego Stefana Hulę, który oddał dobry skok pomimo niesprzyjających warunków (miał około 1/1,5 m/s w plecy). Istotnie gdyby czołowa piętnastka, skakała w podobnych warunkach podejrzewam że Stefan zająłby miejsce około 20-22, aczkolwiek uważam że i tak zły wynik to by nie był.
Reasumując, żeby powiedzieć coś na temat Pracy Fina z Polską kadrą musimy poczekać, do turnieju czterech skoczni, kiedy będziemy widzieli pierwsze „przejawy” formy u Polaków.
Co do obecnej dyspozycji Małysza, stawiam go w pierwszej 5, co do reszty tej piątki, trudno cokolwiek powiedzieć, ale myślę że Achonen, Morgi, Amman, I ten młody Norweg którego nazwiska nigdy nie mogę zapamiętać. Dziwi mnie jednak, brak w tej grópie Roara L. który myśli o zakończeniu kariery ze względu na… brak formy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
majacz
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 0:04, 28 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Masz rację: Kuttin podchodził do swojej profesji z przesadną ambicją. Kombinował na każdej płaszczyźnie(niekoniecznie zespolonej:P), zapomniał, że wygrywa się formą i proporcjonalnym do umiejętności zawodnika treningiem. Austriak oparł swój warsztat głównie na nowinkach technicznych; testował kombinezony i oceniał przepuszczalność powietrza, namawial PZN na sfinansowanie zakupu najnowszych aparatur pomiarowych. Dobrze, że przetarł ślady nowej drogi, ale w pewnym momencie przesadził co skrzętnie wykorzystali dziennikarze, którym żadna interesująca kibiców informacja nie wymknie się w żaden sposób. Zrobiono nagonkę medialną na Heinza i postawiono mu zarzut ograniczenie roli treningu w codziennym planie zajęć kadry narodowej. Mniej więcej w tym samym czasie rozpętała się afera Edi Federera, menedżera sportowego działającego na polskim rynku jeszcze przed erą wielkich sukcesów Adama. Rodacy nie darzyli się sympatią, w gazetach prowadzili wojne na słowa, jeden rzucal pod adresem drugiego obraźliwe obelgi. Związek(czyt. Sz.P. Wlodarczyk) trzymał stronę biznesmena i wobec kryzysu formy ikony polskich desek, miał doskonały pretekst do zwolnienia Heinza. Teraz po zatrudnieniu Hannu nalezy postawic sobie ważne pytanie?? Czy znakomite lokaty zajmowane przez czlonków kadry austriackiej 4 lata temu były rzeczywiście zasługą sędziwego emeryta?? Bo na chłodno przypatrując się tej sprawie, jak słusznie zauważyłeś na czempionacie globu w Val di Fiemme Martiny i Andreasy nic specjalnego nie pokazały. We Włoszech 3 lata później byli już klasą samą dla siebie, ale Lepistoe już ich nie trenował; gratulacje mógł zbierać Alex Pointner. Praca z jedna z najsłabszych drużynowo nacji jest prawdziwym wyzwaniem, które odpowie nam na pytanie czy hannu ma zadatki na coacha, którego beda wspominac kolejne pokolenia. Aby ułatwić zadanie Finowi należy w trybie natychmiastowym ustalić szczególy nowego kontraktu z psychologiem. Pan Kamil Wódka jak sam zapewnia jest do stałej dyspozycji zawodników, ale tajemnicą poliszynela jest fakt, że z jego porad skoczkowie korzystają rzadziusieńko. Szkoda, że dr Blecharz swego czasu w nieciekawych okolicznościach zburzyl porządek sztabowy, ktorego wzorowe funkcjonowanie było bezpośrednią przyczyną renesansu Malysitosana(japoński przydomek:D)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciupciadłownik
Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nienacka
|
Wysłany: Śro 20:15, 29 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Przy tym wszystkim warto jednak wspomnieć, że Hannu z Włochów których zupełnie nie było widać, zrobił włochów krzórzy zaczeli się kwalifikować do pucharowej 30 częściej niż Tonio Tajner , czy Kamil Stoch
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
HASZky
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zabrze
|
Wysłany: Czw 15:20, 30 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
meeee ... i tak tylko Małysz dobrze skacze <lol> ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ciupciadłownik
Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Nienacka
|
Wysłany: Pią 23:45, 01 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
No tak wię Kwalifikacje do Sobotniego konkursu w Lillehammer, mamy za sobą,
Pierwsze miejsce zajął Gregor Schlierenzauer, który osiągnął fenomenatną odległość 140m. jedynym który nawiązał z nim kontakt był... Tak moi drodzy Adam Małysz który wylądował na 136 metrze. Reszta na tle tej dwójki zaprezentowała się conajmniej blado 3 był Anders Jacobsen-133m.
Dobrze zaprezentował się równierz Kamil Stoch który z wynikiem 124,5m zajął 17 lokatę, zaraz za obecnym liderem pucharu świada Arttu Lappim, który wylądował na 126 metrze. Pozostali Polacy zaprezentowali się conajmniej słabo: Robert Mateja (nasza Szansa i nadzieja)-45 z wynikiem 114m. I zajmujący obeznie 12 lokatę w PŚ Stefan Hula 52 z wynikiem 115m.
Ale nie ulegajmy zbyt wielkiemu entuzjazmowi, Jutro konkurs... to zobaczymy jak będzie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
majacz
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:43, 02 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Jak można było się spodziewać, Stefan Hula nie obronił swojej wysokiej jak na jego umiejętności, 12 pozycji w generalce PŚ. Na olimpijskiej skoczni w Lillehammer pierwsze dwa miejsca padły łupem skoczków spod flagi białego krzyża na czerwonym tle. Reprezentanci niezrzeszonego w Unii Europejskiej, najbogatszego w Europie, alpejskiego kraju, przeżyli wspaniałe chwile przed czterema laty w Park City. Ammann po fatalnie wyglądającym upadku w Willingen, zdołał nie tylko otrząsnąć się z szoku, wykurować i pokonać barierę psychiczną. W Salt Lake pogodził Hannawalda i Małysza i to on dwa razy wysłuchał hymnu swojego kraju. Kuettel był nowicjusze, niedocenianym skoczkiem, który regularnie ciułał punkciki w PŚ, ale nic ponadto. W USA zajął 6 miejsce, które jednak przeszło bez echa wobec sukcesów Simiego. Ale to własnie za oceanem Kuettel uwierzył w swoje możliwośći i zdał sprawę, że jeśli zacznie ostrzej trenować to dogoni najlepszych. Dzisiaj Szwajcarzy byli klasą samą dla siebie. Radość tym większa, że po raz pierwszy stanęli obok siebie na "pudle". Nas zmartwiła odległa, dopiero 15 lokata Małysza, na którą Adaś "zapracował" upadkiem w I kolejce. Gdyby ustał skok, uplasowałby się w pierwszej 5 na półmetku. Do samego końca I serii denerwowaliśmy się i modliliśmy się aby pomimo wywrotki znalazło się miejsca wśród 30 najlepszych dla naszego mistrza nad mistrzami. I udało się!! Małysza sklasyfikowano na 27 miejscy i odetchnęliśmy z ulgą. Podobny przykry, wykluczający z walki o najwyższe laury upadek przydarzył się startującemu z trykocie lidera klasyfikacji generalnej PŚ, Arttu Lappiemu. Oczekiwania austriaków kapitalnymi próbami w treningach rozbudził Gregor Schlirenzauer. Urodzony w roku 1990, podopieczny Alexandra Pointnera, miał zdominować zawody na obiekcie HS-138, a pierwszy skok był przecietny, wyrzucający go poza pierwszą 10. Po przerwie, Walter Hofer podniósł belkę i konkurs nabrał rumienców. Adaś, jak za starych dobrych czasów, postawił w drugiej serii wszystko na jedną kartę. Dynamicznie wyszedł z progu, złapał wysoką parabolę i wylądował na 136. metrze. Przez długi czas trzykrotny zdobywca Kryształowej Kuli utrzymywał się na prowadzeniu. Dopiero Schlierenzauer wskoczył przed Małysza, co było konsekwencją fenomenalnego lotu na 141 metr. Austriak poprawił rekord skoczni(kilka chwil później, o 100cm dalej poszybował Anders Jacobsen, ale miał problemy przy lądowaniu i w efekcie podparł skok), co pozwoliło ukończyć konkurs na 4 miejscu. Każdy sportowiec przeklina tą lokatę, ale w przypadku Gregora, mozna mowic o niespodziance, sensacji. Oczywiście na plus. Moi kochani, młode wilczki napierają śmiało i bez żadnych kompleksów. Ammann spycha Lappiego z liderowania stawce zawodników startujących w PŚ, Morgenstern na najniższym stopniu podium, Jacobsen zdolny latać poza granicę marzeń, a Schlirenzauer walczy jak równy z równym z o wiele bardziej doświadczonymi kolegami. Jak będzie jutro?? Liczymy na przyzwoite skoki gorszej grupy kadry Lepistoe, a Małyszowi życzymy wiatru pod narty i odrobiny szczescia, którego dzisiaj najwidoczniej zabrakło.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|