majacz
Dołączył: 07 Paź 2006
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:46, 11 Kwi 2007 Temat postu: Nokaut na Old Trafford!!! |
|
|
Pogłoski o wypaleniu myśli szkoleniowej sir Alexa Fergussona należy włożyć między bajki. Nazwa stadionu "Czerwonych Diabłów", mogącego pomieścić 76 tysięcy widzów, po raz kolejny znalazła odzwierciedlenie w rzeczywistości. Atmosfera panująca na obiekcie przy sir Matt Busby Way zdopingowała kolegów Tomka Kuszczaka do odrobienia strat z pierwszego meczu z Romą. W Rzymie było 2-1 dla gospodarzy, a gola na wagę zwycięstwa strzelil Mirko Vucinic z Czarnogóry. Co gorsza United stracili Paula Scholesa, który musiał zejść z murawy Stadio Olimpico po zobaczeniu drugiej zółtej, a w konsekwencji czerwonej kartki. W jego miejsce Fergusson desygnował swojego rodaka, Darrena Fletchera. I choć ten gola nie zdobył, dobrze obdzielał podaniami partnerów i wprowadzal spokój w II linii 15-krotnych mistrzów Anglii. Bohaterami Manchesteru zostali Cristiano Ronaldo i Michael Carrick; każdy z nich dwukrotnie znajdował drogę do sieci Doniego. Swoje "trzy grosze" wtrącili Alan Smith, Wayne Rooney i Patrice Evra, który ustalil wynik spotkania na 7-1. Włosi tylko raz znaleźli patent na Van der Sara. W 69 minucie honorową bramkę zdobył Daniele De Rossi. Końcowy rezultat jest megasensacją bo nawet w fazie grupowej przy okazji starć potentatów z futbolowymi kopciuszkami nie zanotowano 8 "oczek" w jednym meczu! Czy można jeszcze lepiej zagrać w europejskich pucharach? Oczywiście! W 1956 roku "Dzieci Busby'ego" rozniosły w pył Anderlecht, aplikując Belgom aż 10 bramek. Trudno uwierzyć w takie rewelacje, tak jak trudno przypuszczać by "Czerwone Diabły" powtórzyły wczorajszy wynik w konfrontacji ze zwycięzcą dzisiejszej batalii pomiędzy Bayernem a Milanem. Romie dawno już przypięto etykietkę drużyny-zagadki; jeden pan Bóg wie jak zagrają. Monachijczycy i "Rosso-neri" to zupełnie inna półka. Bayern jeśli już żegna się z boiskami Champions League robi to w dramatycznych okolicznościach. Nawet gdy nie imponuje formą i z trudem przychodzą mu ligowe punkty, na Lige Mistrzów przyjeżdża maksymalnie skoncetrowany. Z kolei Milan walczy do ostatniej sekundy i nie przejmuje się momentami beznadziejną sytuacją. Wystarczy jeden błąd lub głupia strata przeciwnika i katastrofa gotowa. Tak było rok temu gdy awans do najlepszej czwórki uciekł sprzed nosa "Olimpijczykom" ze Stade Gerland. Oliver Kahn i spółka muszą również pamiętać o sezonie 2004/05 i szczęśliwej koncówce przybyszy z Płw. Apenińskiego na stadionie Philipsa w Eindhoven gdy przepustkę do wielkiego finału "wygłówkował" ekipie Carlo Ancelottiego weteran Massimo Ambrosini.
Wierzę mocno, że dwumecz MU i któregoś z dwójki gigantów pilkarskiej sceny będziemy wspominać przez dlugie lata i opowiadać naszym wnukom. Jednego możemy być pewni już dzisiaj. 23 maja w Atenach zagra przedstawiciel twardej, zdominowanej przez siłe fizyczną Premiership. W drugim półfinale Chelsea zagra najprawdopodobniej z Liverpoolem, którego wieczorny mecz na Anfield z PSV powinien być formalnością. A może w Grecji o dlugouche trofeum powalczą dwa brytyjskie kluby? Całkiem nie tak dawno mieliśmy finały, które były wewnetrzną sprawą Włochów i Hiszpanów. Czas więc na mrożący krew w żyłach horror z udziałem Wyspiarzy. Sędziowie, którzy gwiżdżą w takich spektaklach pozwalają z reguły na bardzo dużo. A dla dobra widzów nie ma nic lepszego jak szybka gra, mało przerw i mnóstwo ostrych starć, które są nie lada gratką dla głodnych nietuzinkowych zdjęć fotoreporterów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|